Archiwum 27 lipca 2002


lip 27 2002 O asertywnej fizyczności; miłości asertywnej-...
Komentarze: 2



Stało się... nie mam dostępu do netu, ale za to mieszkam w uroczym mieszkanku z cudowna kuchnią, łazienką, wspaniałym pokojem i balkonem oszklonym , niesamowitą pralką i lodówką. Mam nadzieje , że pomieszkam tu dłużej...;)
O czym ja tu...aa Miłości.... Będzie troszkę mnie.
Potrzebuje miłości. Wiem co mówię a raczej pisze. Byłem dzieckiem kochanym? Wiem , że byłem samotny, z trwogą szukałem kogoś , kto mógł by mnie przytulić. Miłość otwiera mnie na innych, na świat, dzięki miłości wiem , że żyje, wiem że jestem potrzebny, wiem że jestem wyjątkowy, wiem że jestem szczęśliwy.
Znam też karykaturalną postać miłości. Wystarczy otworzyć stronice reklam w gazecie, na ciała rzucane na pożarcie naszym spojrzeniom, ciała bez duszy i na witrynach kin wystawiające ciała, o których się mówi ,że są obrazem miłości, że są miłością...Szybki dyskotekowy numerek, skąd ja to znam...?
Nie chce tego potępiać. Po co potępiać to co nie istnieje. Ponieważ spotkanie się dwóch ciał nie nazywam miłością. To tylko najbardziej pusty sposób spotkania z drugim człowiekiem. Każdy z partnerów ogranicza się do roli instrumentu sprawiania przyjemności.
Nie odrzucam miłości fizycznej. Rozkosz fizyczna jest częścią Życia. Uwielbiam się kochać, kocham sex. Jej doznawanie, poszukiwanie jest rzeczą konieczną i naturalną, mógł bym o niej pisać i pisać i zrobię to ale później...;)
Jestem nierozerwalnym połączeniem ciała i umysłu .Umysł to dla mnie moja wrażliwość to co składa się również na moje wspomnienia, nadzieje, mojej pamięci, mojej inteligencji, mojej podświadomości i świadomości. Jeśli chcemy rozdzielić obie części , kaleczymy się, z tego chirurgicznego zabiegu nie może zrodzić się harmonia. Każdy z nas powinien siebie szanować, to znaczy szanować siebie w swej złożoności.
Kimże bym był , jeśli bez żadnego wahania oddawał bym się najmniejszej pokusie?
Cóż, może przynieść szybkie , przelotne spotkanie? Znajomość powierzchowna , przyjemność pozbawiona głębi, wrażenie satysfakcji- załatwiliśmy sprawę raz dwa, wydaje się nam ze uwolniliśmy się od przesadów, że jesteśmy wolni, dojrzali i zrozumieliśmy drugiego. Z drugiej strony jednocześnie dużo trwalsze uczucie porażki. Ponieważ w przypadku przyjemności pozbawionych dalszego ciągu i prawdziwej wymiany wszystko jest złudne. Co mogą osiągnąć ciała, które pcha ku sobie tylko żądza? Mogą się zadowolić. Jednak czymże jest w ten sposób usatysfakcjonowane pragnienie? Spowoduje ona ,że jeszcze bardziej pogłębi potrzebę spotkania, pchanie ku innym ciałom, które bardziej nas nie zadowolą. Ta nowa satysfakcja, zauroczenie, myślimy że znajdziemy tam wreszcie spokój i trwałą przyjemność...(może na kilka tyg).
Błysk radości i długa rozpacz albo powolny, cierpliwy i często trudny podbój miłości. Ponieważ tylko czas pozwoli prawdziwie poznać drugiego człowieka. A przede wszystkim czas trwania samego zachwytu druga osobą.
Rzeczywiście trzeba czekać: najpierw rozmawiać, patrzeć na siebie, razem podróżować we wspomnieniach drugiego, dzielić sprawy dnia codziennego, jakiś posiłek, piwko, przedstawienie, rozmawiać raz jeszcze, pisywać do siebie(a od Pani dawno listu nie otrzymałem...:(...)- a zatem napełniać, wzbogacać ciało wszystkimi mocami ducha. Takie wzbogacenie nie może dokonać się w ciągu jednej godziny, w ciągu jednego dnia, po przetańczeniu kilku tańców czy kilku wymienionych zdaniach. Jeśli zaakceptujemy czas potrzebny na odkrywanie się, spotkanie ciał stanie się łącznością, możliwością przeżywania miłości. Prawdziwej miłości , asertywnej miłości.

„Trudno wzrastać w środowisku, gdzie nie seks jest czymś wstydliwym, lecz uczucia.”

asertywny : :