lip 29 2002

Asertywny o nieporozumieniach.


Komentarze: 3

Intymność , Namiętność , Zaangażowanie to składniki bez których w miłości asertywnej , takiej prawdziwej , się nie obejdzie. Niestety większość związków rozpada się nie dochodząc nawet to średniego poziomu zaawansowania intymności, namiętności z braku wiedzy o podstawowych niebezpieczeństwach na jakie jest czyha miłość.
Burzliwe okresy przez które prędzej czy później przejść musi większość zakochanych w sobie ludzików są jak najbardziej etapami przewidywalnymi. Od świadomość tych chwil słabości zależy czy związek jest budowany na solidnych fundamentach czy partnerzy spostrzegają go jako kolejną przygodę.
Kiedy o żadnej równowadze nawet nie ma mowy, a partnerzy ścierają się ze sobą z taka gwałtownością, że nie są zaspokojone niczyje potrzeby, związki o małym potencjale inteligencji emocjonalnej się rozpadają.L
Żadna relacja miedzy ludzka , jeśli tylko jest dostatecznie ścisła i trwa dostatecznie długo, nie obywa się bez napięć i burz . W dobrym związku takie momenty niejako się zakłada. Kto z góry uznaje , że kochający człowiek ma prawo od czasu do czasu odczuwać zazdrość, zniecierpliwienie, znużenie, a nawet gniew, ten nie wpadnie w panikę, kiedy stanie wobec takiej sytuacji. Zgódź się na krótkie okresy „niepoczytalności” partnera. Wszyscy żyjemy na granicy racjonalności i od czasu do czasu te granice przekraczamy. Z cała pewnością mogę to powiedzieć o sobie.
Często pojmujemy miłość w sposób nazbyt uproszczony i domagamy się od partnera bardzo konsekwentnych zachowań, wypowiedzi. Tymczasem ludzkie uczucia rzadko bywają absolutnie jednoznaczne. Stany emocjonalne są raczej zlepkiem wielu uczuć. W dodatku w różne dni dominują różne emocje. Innymi słowy, statyczna czy jednowymiarowa wizja uczuciowości partnera jest poważnym błędem.
Z odkryciem złożoności natury ludzkiej szło w parze inne—odkrycie złożoności i irracjonalności ludzkich motywacji, odkrycie tego, że można jednocześnie kochać i nienawidzić, być uczciwym i sprzedajnym, aroganckim i pokornym, mieści w sobie dwa przeciwstawne i uznawane za wzajemnie wykluczające się stany.
Egoizm. Dbałość o własny interes nie może iść za daleko. Niektórzy tak boją się uronić czegokolwiek z tego, co im się należy, że cała energie skupiają na obronie swoich praw. Nie jest to zachowanie sprzyjające miłości. Ludzie silni nie upatrują w każdym nieporozumieniu sposobności do „postawienia na swoim” i obrony własnych pozycji. Potrafią pójść na kompromis i ustąpić, nie tracąc panowania nad sobą. Tym samym występują wobec innych z pozycji pewności, a nie słabości i poczucia zagrożenia.
Gniew i ból objawiają się niekiedy bardzo podobnie. Zraniony pies często wita pomocna dłoń warczeniem i to nie dlatego, że jest zły na życzliwego mu człowieka, ale dlatego, że odczuwa ból i boi się, by go nieopatrznie jeszcze bardziej nie skrzywdzono. Z dużym prawdopodobieństwem można zakładać, że przyczyną złego nastroju partnera jest raczej uraza niż zła wola. Musimy zastępować warczenie na siebie słowami typu:” Czuje się podle”, ”Smutno mi” itp., tym lepiej będą się kształtować wzajemne relacje. Tymczasem zaś zamiast warczeć, dobrze jest zastanowić się nad tym co tak naprawdę nas boli.
Dość często zdarza się, że w sytuacji napięcia i nieporozumienia jedno z partnerów wspomina o rozstaniu (ajjjj) Niebezpieczna to broń (Kto mieczem wojuje , od miecza ginie). Jeśli jednak uciekamy się do terapii wstrząsowej, musimy liczyć się z tym, ze partner nie tylko się nie otworzy , ale zareaguje jeszcze większym zamknięciem. Tragedia polega na tym ,ze takie pogróżki czy wypowiedzi np. na blogu, nie są wyrazem poważnej intencji rozstania, lecz wołaniem o miłość.
Jestem głęboko przekonany, że miłość, związek to idealny stan dla człowieka, a rozstanie jest tylko stratą czasu. Człowiek wymienia tylko twarz dawnemu partnerowi.

asertywny : :
eNeN
30 lipca 2002, 15:08
Oczywiście, że rozumiem. Nie narzucam swojego zdania. Mówiłem i zrobiłem. Wydrukowałem i poznaję Twoje poglądy. Pozdrawiam.
asertywny do eNeN
29 lipca 2002, 15:52
Spora części ludzi właśnie pragnie rozumieć. Oczywiście pozdrawiam.
eNeN
29 lipca 2002, 15:17
Waćpan masz skłonności do odzierania z nimbu tajemniczości tego, co spora część ludzi pragnie takim pozostawić. Ja na przykład jestem empatą i myślicielem (hłehłe - to o mnie). To samo, co uczone teorie przedstawią, ja po prostu wiem. Ale nie przeszkada mi Twój sposób rozpatrywania. Wręcz przeciwnie. Nawet zaczynam mieć ochotę nieco się dokształcić.

Dodaj komentarz