Najnowsze wpisy, strona 2


sie 05 2002 Asertywny z Fromma.
Komentarze: 0



I znów przeprowadzka... Nowi kochający „rodzice”, nowa rzeczywistość, nowy Ja, stary temat. Wiem ,ze będę się powtarzał ,ale widocznie mam taką potrzebę i już. Znów będzie o miłości, postaram się wszystko jakoś usystematyzować, jeszcze raz zrozumieć, bardzo mi na tym zależy.
Jak pojmuje miłość? Dlaczego chcę kochać i staram się kochać właśnie tak? Ale zanim zacznę, to oczywiście mam troszkę refleksji, myśli z którym chciał bym się podzielić.

Nie znam człowieka, który by nie chciał być kochanym. Czytając „O sztuce miłości” Fromma po części odnalazłem i wzbogaciłem się unikatowym spojrzeniem na miłość z punktu widzenia ekonomii. W poniższej notce wykorzystałem moim zdaniem trafne i mi pasujące Ericha spostrzeżenia.
Tak sobie myślę, jak niektóre ludziki pojmują miłość. Na pewno są tacy, którzy uważają miłość nagłym cudownym stanem, który odczuć powinien chyba każdy człowiek i jest niejako w jego istnienie wpisane. Myślą, ze natura wyposażyła nas w wiedzę na temat miłości jest zbędne analizowanie, rozpatrywanie tej relacji, dlatego , że człowiek automatycznie zdolny jest do otrzymywania i przyjmowania tego uroczego uczucia. Są tez tacy którzy uważają że miłość jest sztuką, która wymaga wiedzy, cierpliwości, wysiłku.


„Podstawowym problemem jest fakt, iż większość ludzi chce być kochanym a nie kochać i umieć kochać. Pozwolę sobie użyć tu ściśle naukowego terminu ekonomicznego mając nadzieję, że nie wyda się to barbarzyństwem, lecz logicznym przedstawieniem sytuacji. W obecnych czasach popyt na miłość znacznie przewyższa podaż. Kochamy, traktując naszą miłość jak towar podlegający wymianie. Kochamy kogoś na kredyt, chcąc by tamta osoba dług spłaciła podobnym uczuciem, bądź traktujemy miłość jako zapłatę za czyjeś uczucia. Myślimy, że aby zdobyć miłość powinniśmy odznaczać się urodą, wysoką pozycją społeczną, wysokimi zarobkami, łagodnością, miłym i uprzejmym sposobem bycia. Stajemy się, wraz z naszą miłością, towarem na ciągle zmieniającym się rynku ludzkich osobowości.

Drugim problemem jest to, że jesteśmy przekonani o tym, że aby szczęśliwie kochać należy wyłącznie znaleźć właściwy obiekt miłości. Zapominamy, że zdolność do szczęśliwej miłości leży w nas samych. Nie możemy myśleć, że "kochać to rzecz prosta, natomiast trudne jest znalezienie odpowiedniego obiektu i zdobycie czyjegoś uczucia"

Gdy nie rozwiniemy siebie wewnętrznie, gdy nie odkryjemy naszych ukrytych pokładów świadomości, najprawdopodobniej znalazłszy już obiekt, który sprostał naszym wyobrażonym wymaganiom, pomylimy stan kochania z krótkim zakochaniem i nawet nie zauważymy gdy uczucie to zniknęło tak szybko jak powstało. Zaczniemy więc szukać od nowa i zatoczymy koło, za każdym razem błędnie wskazując, że przyczyna tego stanu rzeczy leży w niewłaściwym doborze partnera/partnerki.

Poszukiwanie miłości należy zacząć od samego siebie. Ucieczka od własnych problemów w problemy innych, prowadzi wyłącznie do bezsilności i zagubienia. Jest to jednak w dzisiejszych czasach nader powszechne i niestety zaczyna być społecznie akceptowane a nawet pochwalane.



Trzeci problem pojawiający się w istocie rozumienia miłości dotyczy wspomnianego wcześniej błędnego mylenia tego uczucia z zakochaniem.
Wyobraźmy sobie dwoje ludzi, którzy nagle zbliżyli się do siebie i pochłonęli we wzajemnym odkrywaniu. Na chwilę zapomną oni o wszechobecnej samotności, jednak szybko wrócą do normalnego stanu gdy okaże się, że poznali się jedynie powierzchownie. Gdy minie początkowe podekscytowanie ich związek rozpadnie się ponieważ nie zdołali dotrzeć do sedna swoich problemów i pragnień. Będą ślizgali się po powierzchni bojąc się zejść głębiej aby nie utracić chwilowego poczucia jedności z inną osobą. W końcu jednak problemy i wzajemne antagonizmy staną się tak znaczące, że przerosną one początkowe zafascynowanie.

Reasumując, aby kochać inną osobę należy najpierw pokochać i zrozumieć siebie. Odkrywać się wzajemnie, cierpliwie i powoli. Systematycznie pokonując bariery i ograniczenia. Gdy uświadomimy sobie nieskończoność własnej osobowości, zrozumiemy też, iż bliska nam osoba jest także "nieskończona" a co za tym idzie nigdy nie będziemy ją znali na tyle abyśmy nie mogli jej poznać głębiej. Człowiek ze swojej natury dąży do poznania i osiągnięcia szczytu swoich możliwości. Gdy kochamy malować zdajemy sobie sprawę z nieskończonych możliwości udoskonalenia naszych dzieł. Jeżeli kiedykolwiek stwierdzimy, że osiągnęliśmy już apogeum twórczości umiłowanie malowania zacznie topnieć. Stracimy cel i kreatywność. Podobnie dzieje się z miłością. Im mniej znamy siebie, tym mniej będziemy zdolni do poznania drugiej osoby.

Wiele osób uważa, iż droga do zażyłości prowadzi głównie przez kontakt seksualny. Staje się on dla nich jednocześnie metodą osiągnięcia bliskości jak również samym celem. Nie istotne jest tutaj, czy celem tym jest potrzeba dominacji, podporządkowania czy jakakolwiek inna. Nie może on zostać osiągnięty z powodu niewielkiego znaczenia samego aktu seksualnego pozbawionego głębokiego uczucia miłości. Bliskość oparta na zespoleniu fizycznym zaniknie w bardzo krótkim czasie gdy nie będzie jedynie jednym z elementów wzajemnego poznania. Pożądanie seksualne gdy jest utożsamiane z miłością daje chwilowy stan ekstazy, który jednak w żadnym stopniu nie zbliża do siebie dwóch odrębnych istot. Pozostają one sobie równie obce jak przedtem. Oddzielenie ciała i umysłu. Połączenie fizyczne bez połączenia psychicznego powoduje wstyd i niepokój. Powstaje bardzo kruchy związek u podłoża którego leży silny lęk. Dwie osoby jednocześnie potrzebują jedności i boją się, iż mogą ją łatwo utracić. Paradoksalnie strach ten często powoduje agresję lub niechęć, która staje się bezpośrednią przyczyną rozkładu związku.

Miłość jest połączeniem, a zarazem walką dwóch w pełni świadomych siebie istot z samotnością. Gdy kochamy oddajemy samego siebie drugiej osobie zachowując poczucie własnego istnienia.

Sztuka miłości składa się z opanowania pewnych jej składników. Potrzebna jest dyscyplina, świadome kontrolowanie swojego życia. Koncentracja, nauczenie się przebywania sam na sam ze sobą bez konieczności zajęcia czymś swojego umysłu. Uwolnienie się tym samym od postawy konsumenta, który gotowy jest "połykać wszystko otwartymi ustami" nie zastanawiając się nawet często nad tym co i dlaczego robi.

Cierpliwość, zrezygnowanie z potrzeby szybkich rezultatów. Czas, który zyskamy na niepotrzebnym przyspieszeniu jakiejś czynności następnie często marnujemy, bo nie wiemy co z nim zrobić. Wyczuwanie samego siebie, intuicyjne, bez konieczności użycia rozumu i logicznego myślenia. Otwarcie się na nasz głos wewnętrzny, spostrzeganie dlaczego zachowujemy się w ten a nie inny sposób i dostrzeganie naszych prawdziwych motywów.



Odwaga, umiejętność podejmowania ryzyka i uznania pewnych wartości za godne najwyższego zainteresowania i postawienia na nie wszystkiego. "Praktykowanie wiary i odwagi zaczyna się od drobiazgów codziennego życia. Pierwszy krok to zauważyć, gdzie i kiedy tracimy wiarę, zanalizować argumenty, jakie wynajdujemy dla jej utraty, zorientować się, w jakiej sytuacji zachowujemy się tchórzliwie, i znowu uświadomić sobie, jak się z tego tłumaczymy"

Opanowanie tych składników daje możliwość poznania sztuki miłości, tak jak i jakiegokolwiek innego rodzaju sztuki. Poznawanie to nie będzie drogą łatwą jednak na jej końcu znajduje się stan, który jest najbardziej swoistym, głębokim i tajemniczym ludzkim zjawiskiem.
Odkrycie go jest jednak sprawą indywidualną i wymaga mocnej motywacji, której ze szczerego serca każdemu człowiekowi życzę.

asertywny : :
lip 31 2002 Asertywne zasady myslenia asertywnego...
Komentarze: 3




„ Trudno walczyć z nieprzyjacielem, który okopał się w Twojej głowie”

Asertywnie i stanowczo i z cała odpowiedzialnością za swoje słowa, asertywne słowa, twierdze, ze jednym z ważniejszych czynników decydujących o zadowoleniu z życia jest położenie źródła sterowania.
Chodzi tutaj o wewnętrzne przekonanie o tym, kto lub co decyduje o naszym losie. Nie jest przy tym istotne, czy jest to oparte, w mniejszym lub większym stopniu na faktach. O położeniu źródła sterowania decyduje tylko nasze subiektywne odczucie, które może ale nie musi być oparte na faktach. Istotne jest tylko, jak my interpretujemy otaczającą nas rzeczywistość i kogo czynimy odpowiedzialnymi za to co się z nami dzieje.
Jeśli kogoś zapytamy dlaczego źle się czuje, a on nam odpowie:
-„ bo mi szef nawymyślał”
-„ bo ludzie mnie nie lubią”
-„ bo mnie chłopak zdradza”
-„ bo nie mam szczęścia”
to jest to typowy człowiek „ zewnętrznie sterowany”. Również w wypadku pozytywnych odpowiedzi na pytania, dlaczego ktoś dobrze się czuje:

-„ bo mnie szef pochwalił”
-„ bo mnie ludzie lubią”
-„ bo mam wiernego chłopaka”
-„ bo mam szczęście”
... mamy ciągle do czynienia z człowiekiem „zewnętrznie sterowanym” dlatego , ze swoje samopoczucie uzależnia od czynników zewnętrznych.
Przeniesienie źródła sterowania do wewnątrz, czyli przekonanie ze to my sami jesteśmy odpowiedzialni za to, jak się czujemy, nie jest często spotykane. Rzadko ktoś powie na przykład że źle się czuje bo:

-„ za bardzo się przejmuje szefem”
-„ niepotrzebnie przejmuje się tym co ludzie o mnie mówią”
-„ zrobiłem się zazdrosny”
-„ nie osiągnąłem tego co chciałem”, albo że dobrze się czuje bo:
-„ wybrałem sobie prace, z której jestem zadowolony”
-„ umiem postępować z ludźmi”
-„ w ciągu tych lat doprowadziłem mój związek do perfekcji”
-„ planuje, co chcę i osiągam to”
Dawno już zauważono, że nawet częściowe pozbawienie człowieka nad tym co się z nim dzieje, jest psychicznie bardzo trudno zaakceptować. Dlatego kara więzienia przetrwała przez całe wieki , jak do tej pory najskuteczniejszy środek dla przestępców. Dobrowolne pozbawianie się kontroli przez ludzi „zewnętrznie sterowanych” jest jak gdyby dobrowolnym zamykaniem się w psychologicznym więzieniu. Okazuje się, że tylko nieliczni „ wewnętrznie sterowani” są na psychologicznej wolności, a reszta siedzi!...
Im bardziej potrafimy przenieść źródło sterowania z zewnątrz do wewnątrz, tym lepiej się czujemy, tym większą mamy kontrole nad własnym postępowaniem i tym więcej możemy osiągnąć. Fataliści , determiniści i ludzie którzy wierzą ze szczęście to przypadek należą do grupy „zewnętrznie sterowanych” i dlatego często są bardzo nieszczęśliwi i niewiele osiągają. Umiejętność przeprogramowania się na „wewnętrzne sterowanie” to jeden z elementów przejęcia władzy i kontroli nad własnym życiem.
Sokrates kiedyś powiedział „ Każdy skutek ma swoją przyczynę”. Jeśli chcemy cokolwiek zmienić, opanować choroby, czuć się szczęśliwi, albo po prostu dużo zarabiać, musimy zidentyfikować przyczyny. Od czego zależy to co się z nami dzieje? Przysłowie mówi” jak sobie pościelisz tak się wyśpisz” . To co nas w życiu spotka, na pewno zależy od tego co zrobimy, czyli od naszych czynów . W języku polskim ma to nawet odbicie w źródłosłowie: CZYNY mają przyCZYNY.
Jedną z trudniejszych prawd do zaakceptowania przez człowieka , jest fakt ze nasz świat, tak jak go odbieramy, jest wynikiem naszych myśli. Myśl jest przyczyna wszystkiego co się dzieje z nami. To nasze myśli i uczucia decydują o tym co robimy, a co za tym idzie , co osiągamy w życiu. Nie jesteśmy robotami sterowanymi od zewnątrz, chociaż często wygodnie jest tak się zachowywać.
Im więcej potrafimy panować nad swoimi myślami i uczuciami, tym więcej mamy wpływu na nasze życie, tym więcej decydujemy co się z nami dzieje. Równocześnie, przenosząc źródło sterowania z zewnątrz do wewnątrz, zgodnie z prawem kontroli, polepszamy nasze samopoczucie i potencjał życiowy. Stajemy się architektami naszej przyszłości. Nasze wewnętrzne nastawienie umysłu, czyli postawa wobec życia, w dużej mierze determinuje rezultaty działań i współżycia w innymi. Niematerialne myśli są taką sama rzeczywistością jak otaczający nasz świat materialny. Myśl to nie takie ”fiu bździu”, tylko prawdziwa siła!
Chyba wpadłem w trans pisania , nie mogę przestać, to jest tak jak u mnie z gadaniem jak już zacznę nie ma końca....
Skąd się biorą myśli w naszej głowie? Kto je tam wkłada? Wygodnie było by powiedzieć że PAN BÓG i spokój, ale nie ze mną te numery....Wiadomo ze Pan Bóg dał człowiekowi wolna wole i się do jego myśli nie wtrąca!!! Przeciwnie wyraźnie czyni człowieka odpowiedzialnego za skutki swoich pomysłów. Nie znam religii , ani systemu społecznego, w którym normalny człowiek mógłby wykręcić się od odpowiedzialności stwierdzeniem „ Bóg mi kazał zamordować tego człowieka” (abstrahując od św. wojny), albo „Tak mi się akurat myśli ułożyły, więc to nie moja wina”.
Kto tam te myśli wkłada? Jeśli uznamy że nikt, to umysł można porównać do nieuprawianego ogrodu: chwasty rosną same! Jeśli chcemy, żeby nasz umysł był, jak ładny ogród, to musimy przyjąć na siebie role ogrodnika, musimy przyjąć odpowiedzialność za nasze myśli i pielęgnować tylko te które chcemy mieć w głowie. Jeśli nie przejmiemy świadomej kontroli nad zawartością umysłu, to będziemy mieli w naszym ogrodzie albo cudze kwiatki, albo wręcz chwasty które rosną same i nie nawet nie trzeba ich podlewać. Chętnych do sadzenia kwiatków z naszych ogródkach nie brak...
Miliony myśli , które zapisane są w naszych głowach, kiedyś i jakoś się tam dostały. To my decydujemy, jakie myśli będziemy tam przechowywać, a przede wszystkim czy będą one nasze, czy tez kogoś innego.
Myśli piękna, pozytywna, asertywna wymaga stałej pielęgnacji i opieki.

asertywny : :
lip 30 2002 Asertywnie znów o miłości...
Komentarze: 0




Zważywszy na doświadczenia , które mnie bezpośrednio ciągle dotykają i mają odbicie w moim życiu, w moich emocjach , zmienia się mój świat . Świat się zmienia co dziennie , jestem cząstka świata więc nieuchronnie ja tez się zmieniam, ba myślę ze to naturalna kolej rzeczy .

Miłość – większość moich związków załamała się z powodu niedbalstwa. Zwykłego niedbalstwa. Nie wiadomo gdzie i kiedy ktoś zaszczepił nam przekonanie, że prawdziwa miłość najpierw sama się rozpala za sprawa jakiejś tajemniczej reakcji chemicznej, a potem , gdy już zostanie uwieńczona np. ślubem, płonie dalej samoistnie, nie potrzebuje żadnego paliwa. Starałem się już tu wcześniej dowieść, ze miłość rzadko bywa absolutnie spontaniczna. Najczęściej sami powołujemy ja do życia. A jeśli potrafi płonąc latami to tylko dlatego ze dwoje kochających się ludzików bez przerwy podsyca płomień.
Gdy przestają się interesować swoja miłością, ta szybko wypala się i gaśnie. Ktoś napisał ze „ nawet miłość o najgłębszym korzeniu , nie podlewana usycha.”

Wydaje się rzeczą oczywistą , że sprawnie funkcjonowanie skomplikowanego, opartego na zasadzie współzależności systemu aktywnego zaspakajania obustronnych potrzeb, jakim jest miłość, musi wymagać nieustannych i pracochłonnych zabiegów konserwacyjno-eksploatacyjnych . Tymczasem ile to razy słyszymy ze „jeśli ludzie się naprawdę kochają, to wszystko się i tak ułoży” albo „ miłość nic nie ma wspólnego z wysilaniem się”
Taka relaksowa wizja może wydawać się ponętna, ale ja nie zetknąłem się w życiu z niczym , co przedstawiało by jakąkolwiek wartość, a nie wymagało czasu, uwagi i mnóstwa bieżących zabiegów.

Nie wygląd, ani nie intelekt tak nie stanowią o wartości mężczyzny jako kochanka, lecz fakt, ze potrafi całą swoją uwagę skupić na swojej kobiecie. Teraz już wiem ze nie ma takiej , która pozostała by na to nieczuła.

Srodze się myli każdy, który myśli, ze raz rozpalony ogień będzie płoną bez końca i że od tego momentu można całkowicie się poświęcić innym sprawą. Miłości trzeba dostarczać paliwa, trzeba ja pielęgnować, popychać, wspomagać a niekiedy nawet przywrócić życie przez zastosowanie kuracji wstrząsowej czego w tej chwili doświadczam... Uznanie zależności miłości od wysiłku człowieka nie ma nic wspólnego z jej deprecjonowaniem . Przeciwnie dowodzi, jak wiele miłość dla nas znaczy, skoro jesteśmy gotowi obserwować ja uważnie, zaradzać jej potrzebą i podtrzymywać płomień uczucia bez względu na koszty.

„Panie, kiedy błądzimy, daj nam chęć się zmienić, a kiedy błądzą inni, nie pozwól byśmy się im zbytnio uprzykrzali”

asertywny : :
lip 30 2002 Asertywna Triada: Intymności
Komentarze: 2


Spotkaliśmy się, odnaleźliśmy w tym człowieczym buszu, pierwszy kontakt, pierwsze spojrzenia, niepewne, przenikliwe, czytanie oczu, Twoich ruchów, pierwsza wymiana zdań, pierwsze wartościowanie podświadome. Pierwszy dotyk, muśniecie ust, cudowne pierwsze chwile, głód tęsknoty gdy odchodzisz i Ciebie nie ma. Myśli- staram się szybciutko zrekonstruować Ciebie w moich myślach , które przemieniają się w marzenia, wiem ze tęsknie i pragnę Cię odkrywać, zgłębiać Twoją osobę we wszystkich możliwych płaszczyznach.
Dajesz mi przyzwolenie coraz bardziej się siebie uczymy niebawem się w Tobie zakochuje w Twoich oczach, rękach, piersiach, zakochuje się w każdej cząstce Ciebie . Dziękuje Ci za to że jesteś, ze napełniasz mój świat dobrocią, delikatnością, niewysłowioną potrzebą dawania miłości, dzielenia się nią. Wiem ze pomalutku zaczynam Cię kochać, kocham coraz bardziej , mocniej, prawdziwej, (...).
Kocham—To słowo zawsze należy uzupełniać mnóstwem szczegółów, bez nich staje się tylko słowem, jałowym, prostym bez duszy. Kocham : Dlaczego? Jak Bardzo? Kiedy i gdzie zacząłem?
Umiejętność wyrażania uczuć i rozmawiania o nich jest wspólna wszystkim ludzikom którzy siebie kochają i pielęgnują swoja miłość , właściwie ja rozwijają.
Brak tej umiejętności powoduje że wiele związków , par milczy uparcie i z czasem rozchodzi się na zawsze, nie dowiadując się nigdy, ze byli o krok czegoś niezwykłego.
Słowa: ”Kocham Cię” maja w sobie taką niezwykłą, uroczą i cudowną moc, że nasi bliscy potrzebują je słyszeć nawet, gdy doskonale o tym wiedzą. Kocham Cię.
Świat nie jest głodny rzeczy urzekających—świat jest głodny urzeczenia. Kto chce otworzyć się na radość powinien przestawać z ludźmi, którzy są na nią otwarci. I najlepiej , jeśli się zakochamy w takiej osobie.
„ Ekstatycznych przeżyć, tak jak muzyki, nie da się opisać słowami”

asertywny : :
lip 29 2002 Asertywny o nieporozumieniach.
Komentarze: 3

Intymność , Namiętność , Zaangażowanie to składniki bez których w miłości asertywnej , takiej prawdziwej , się nie obejdzie. Niestety większość związków rozpada się nie dochodząc nawet to średniego poziomu zaawansowania intymności, namiętności z braku wiedzy o podstawowych niebezpieczeństwach na jakie jest czyha miłość.
Burzliwe okresy przez które prędzej czy później przejść musi większość zakochanych w sobie ludzików są jak najbardziej etapami przewidywalnymi. Od świadomość tych chwil słabości zależy czy związek jest budowany na solidnych fundamentach czy partnerzy spostrzegają go jako kolejną przygodę.
Kiedy o żadnej równowadze nawet nie ma mowy, a partnerzy ścierają się ze sobą z taka gwałtownością, że nie są zaspokojone niczyje potrzeby, związki o małym potencjale inteligencji emocjonalnej się rozpadają.L
Żadna relacja miedzy ludzka , jeśli tylko jest dostatecznie ścisła i trwa dostatecznie długo, nie obywa się bez napięć i burz . W dobrym związku takie momenty niejako się zakłada. Kto z góry uznaje , że kochający człowiek ma prawo od czasu do czasu odczuwać zazdrość, zniecierpliwienie, znużenie, a nawet gniew, ten nie wpadnie w panikę, kiedy stanie wobec takiej sytuacji. Zgódź się na krótkie okresy „niepoczytalności” partnera. Wszyscy żyjemy na granicy racjonalności i od czasu do czasu te granice przekraczamy. Z cała pewnością mogę to powiedzieć o sobie.
Często pojmujemy miłość w sposób nazbyt uproszczony i domagamy się od partnera bardzo konsekwentnych zachowań, wypowiedzi. Tymczasem ludzkie uczucia rzadko bywają absolutnie jednoznaczne. Stany emocjonalne są raczej zlepkiem wielu uczuć. W dodatku w różne dni dominują różne emocje. Innymi słowy, statyczna czy jednowymiarowa wizja uczuciowości partnera jest poważnym błędem.
Z odkryciem złożoności natury ludzkiej szło w parze inne—odkrycie złożoności i irracjonalności ludzkich motywacji, odkrycie tego, że można jednocześnie kochać i nienawidzić, być uczciwym i sprzedajnym, aroganckim i pokornym, mieści w sobie dwa przeciwstawne i uznawane za wzajemnie wykluczające się stany.
Egoizm. Dbałość o własny interes nie może iść za daleko. Niektórzy tak boją się uronić czegokolwiek z tego, co im się należy, że cała energie skupiają na obronie swoich praw. Nie jest to zachowanie sprzyjające miłości. Ludzie silni nie upatrują w każdym nieporozumieniu sposobności do „postawienia na swoim” i obrony własnych pozycji. Potrafią pójść na kompromis i ustąpić, nie tracąc panowania nad sobą. Tym samym występują wobec innych z pozycji pewności, a nie słabości i poczucia zagrożenia.
Gniew i ból objawiają się niekiedy bardzo podobnie. Zraniony pies często wita pomocna dłoń warczeniem i to nie dlatego, że jest zły na życzliwego mu człowieka, ale dlatego, że odczuwa ból i boi się, by go nieopatrznie jeszcze bardziej nie skrzywdzono. Z dużym prawdopodobieństwem można zakładać, że przyczyną złego nastroju partnera jest raczej uraza niż zła wola. Musimy zastępować warczenie na siebie słowami typu:” Czuje się podle”, ”Smutno mi” itp., tym lepiej będą się kształtować wzajemne relacje. Tymczasem zaś zamiast warczeć, dobrze jest zastanowić się nad tym co tak naprawdę nas boli.
Dość często zdarza się, że w sytuacji napięcia i nieporozumienia jedno z partnerów wspomina o rozstaniu (ajjjj) Niebezpieczna to broń (Kto mieczem wojuje , od miecza ginie). Jeśli jednak uciekamy się do terapii wstrząsowej, musimy liczyć się z tym, ze partner nie tylko się nie otworzy , ale zareaguje jeszcze większym zamknięciem. Tragedia polega na tym ,ze takie pogróżki czy wypowiedzi np. na blogu, nie są wyrazem poważnej intencji rozstania, lecz wołaniem o miłość.
Jestem głęboko przekonany, że miłość, związek to idealny stan dla człowieka, a rozstanie jest tylko stratą czasu. Człowiek wymienia tylko twarz dawnemu partnerowi.

asertywny : :